czwartek, 3 marca 2016

Szlakiem przez czas



Wędrując po górskich szlakach niezbyt często zastanawiamy się nad ich historią. Średnio interesuje nas skąd się wzięły. Po prostu są i najważniejsze, że mamy po czym dreptać. Dopiero po czasie przychodzi refleksja, że te kolorowe znaczki na drzewach raczej nie istnieją od wczoraj i pewnie niejedno mogłyby nam opowiedzieć. Artykulik ten jest efektem takich właśnie przemyśleń po przypadkowym spotkaniu pod Turbaczem, człowieka z farbą i pędzlem zamiast plecaka.

Polskie organizacje turystyczne, działają w polskich Karpatach od 1873 roku. Najpierw  Towarzystwo Tatrzańskie, potem Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, a obecne Polskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze, jako jedną ze swych podstawowych misji, ujętych w obowiązkach statutowych, przyjmowały znakowanie nowych, oraz utrzymywanie wyznakowanych już szlaków. Uznały to za warunek podstawowy i niezbędny do rozwoju turystyki w polskich górach. Pierwsi działacze turystyczni skupiali swoje wysiłki rzecz jasna w rejonie Tatr, a jednak to nie tutaj zaczyna się historia polskich szlaków. Pionierskie w tym względzie okazały się Beskidy Wschodnie. Za pierwszy w Polsce szlak turystyczny wytyczony w terenie uznaje się drogę wyznaczoną przez Henryka Hoffbauera i Konstantego Siwickiego, działaczy kołomyjskiego Oddziału Towarzystwa Tatarzańskiego w 1880 roku, na dojściu do pierwszego wschodniobeskidzkiego schroniska na połoninie Gadżyna, pod Szpyciami (1864 m) w Czarnohorze[1]. Z informacji archiwalnych wiadomo, że szlak taki powstał, natomiast nie określono w jaki sposób został wyznaczony. Można tylko przypuszczać, że na ówczesną modłę oznaczono go drogowskazami.
Pierwsza wyznakowana droga turystyczna, gdzieś pomiędzy osiedlem Bystrzec a Połoniną Gadżyna w paśmie Czarnohory

Źródło: Mapa WIG, arkusz Żabie, pas 56 słup 39, Warszawa 1933.
 
 
W cztery lata później (1884 rok) Leopold Wajgel (1842 – 1906)[2]  wybitny działacz turystyczny , prawdziwy pionier turystyki polskiej, założyciel Oddziału TT w Kołomyi, pedagog i redaktor pierwszego w Polsce czasopisma turystycznego „Turysta”- miedzy osiedlem Żabie, Howerlą, Popem Iwanem i Zełenem wyznakował 56 drogowskazami przejście przez szczytowe partie Czarnohory. Szlak ten, jak zresztą większość wytyczanych pierwotnie ścieżek w Beskidach Wschodnich, oznaczony był właśnie drogowskazami, na których napisy informowały po polsku i ukraińsku. Tabliczki informacyjne z nazwami umieszczono też w tamtym czasie na wszystkich czarnohorskich szczytach, dla poprawy orientacji w tym rozległym i obfitującym z kulminacje terenie. Za pierwszą polską trasę wytyczoną znakami malowanymi na obiektach terenowych, uznaje się ścieżkę z Zakopanego przez Polanę Waksmundzką do Morskiego Oka, oznaczoną w 1887 roku przez współzałożyciela Towarzystwa Tatrzańskiego Walerego Eliasza – Radzikowskiego (1840 – 1905) – malarza, rysownika, a także autora „Przewodnika do Tatr i Pienin” wydanego w Krakowie w 1870 roku. Pierwszy w Beskidach Wschodnich szlak znakowany cynobrem, malowany na obiektach terenowych powstał w roku 1900 i prowadził z Worochty przez Kukul i Koźmieską do schroniska na Zaroślaku, pod Howerlą. W tym samym roku wymalowane zostają także szlaki na Jawornik i Gorgan z Jaremcza i z Mikuliczyna. Co najciekawsze z Mikuliczyna poprowadzono też pierwsze polskie szlaki z użyciem kolorów innych niż czerwony - na Czarnohorzec pomarańczowy i Makowicę niebieski. Miało to miejsce również w 1900 roku[3]. 
 
Howerla (2061 m).Tutaj w 1884 roku pojawiły się pierwsze szczytowe ścieżki znakowane w Beskidach.

Źródło: Wikimedia Commons. Autor: Grb at cs.wikipedia. Licencja: CC BY-SA 3.0

W Beskidach Zachodnich prekursorami znaczenia ścieżek turystycznych byli Niemcy, skupieni wokół rodzimej organizacji pod nazwą Beskidenverein In Belitz - Związek Beskidzki w Bielsku. W 1893 roku wyznakowali oni trzy pierwsze szlaki śląskie prowadzące z Bielska na Klimczok, Szyndzielnie i Błotny[4]. Do 1918 roku działacze Beskidenverein wyznaczyli ok. 300 km tras turystycznych na terenach należących do Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. To właśnie Beskideverein jako pierwszy wprowadził oznakowanie w postaci kolorowego paska na białym tle, które potem stało się inspiracją do stworzenia polskiego systemu znakarskiego. Zatem wiele szlaków znakowanych, a także spora część infrastruktury turystycznej w zachodniej części Beskidów – czy to się komuś podoba czy nie – jest materialnym dziedzictwem pozostawionym nam przez społeczność niemiecką. Dziedzictwem w tych przypadkach jedynie adaptowanym do naszych potrzeb.


Towrzystwo Tatrzańskie włączyło się do zagospodarowywania gór śląska i żywiecczyzny dopiero w 1905 roku, kiedy to Hugo Zapałowicz (1852 – 1917), botanik i miłośnik babiogórskiej przyrody, zakłada w Makowie oddział TT, a następnie razem ze swoim przewodnikiem i wieloletnim przyjacielem Wawrzyńcem Szkolnikiem (1842 – 1908), góralem z Zawoi - Czatoży, oraz innymi członkami oddziału, wyznaczają w lecie 1906 roku ponad 40 km tras. Jako pierwsze wymienia się odcinki Zawoja – Sucha oraz trzy oddzielne ścieżki z Zawoi na Babią Górę. Były to pierwsze polskie szlaki w Beskidach Zachodnich.
Także w 1906 wyznaczony zostaje pierwsza trasa turystyczna przez Oddział TT „Beskid” z Nowego Sącza: Piwniczna – Eliaszówka do Jaworek i Szlachtowej. Wyznacza ją niejaki Edward Puli – zarządca lasów w Piwnicznej.  Swoje pionierskie zasługi podkreśla w tym samym roku także Pieniński Oddział TT znacząc ścieżkę z Krościenka  na Trzy Korony.
[5] Ciekawostką jest to, że Pieniny były drugimi po Czarnohorze górami gdzie pojawiły się znaki inne niż czerwone. W 1907 roku oznaczono kolorem zielonym trasę miedzy schroniskiem TT na  przełęczy Przychodki Wielkie a Sokolicą, z zejściem do Krościenka[6].
Warto odnotować, że również w tym okresie (rok 1908) Kazimierz Sosnowski (1875 – 1954) wyznacza pierwszy odcinek szlaku, którego fragment zostanie później włączony do projektu Głównego Szlaku Beskidzkiego. Jest to trasa z Rytra przez Przehybę do Szczawnicy.
W pionierskich latach polskiego ruchu turystycznego oznakowanie szlaków wyglądało zupełnie inaczej niż dziś. Tras turystycznych było tak mało, że nie widziano jeszcze konieczności rozróżniania ich poszczególnymi kolorami. Znaki malowane przez polskich działaczy miały z reguły kolor czerwony i wykonane były za pomocą barwnika mineralnego zwanego cynobrem – czerwonej odmiany siarczku rtęci. Ze względu na jego dużą trwałość w zmiennych warunkach pogodowych używano go do znakowania szlaków aż do okresu po II wojnie światowej.
Wykorzystanie trwałego i praktycznego w użyciu cynobru spowodowało, że wszystkie szlaki w tamtym okresie znakowano na czerwono. I właśnie cynobrowi możemy zawdzięczać to, że kolor czerwony kojarzył się od samego początku z podstawowym kolorem oznakowania szlaków. W konsekwencji logicznym stał się wybór koloru czerwonego na oznakowanie Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Nie stosowano jeszcze koloru białego podkreślającego kolor szlaku. Pojedynczą białą kreskę zastosowali po raz pierwszy działacze Oddziału TT Beskid z Nowego Sącza
[7] dla poprawy widoczności znaków terenowych w trudnych warunkach pogodowych i w ciemności. Pojawiły się one w 1909 roku na odcinku szlaku Rytro - Przehyba  -  Szczawnica. Kolor biały dla uwidocznienia szlaku w ciemności został po raz pierwszy użyty prawdopodobnie przez księdza Walentego Gadowskiego (1861 – 1956) w 1904 roku, tyle że w postaci białych tablic drogowskazowych. Znaczyły one drogę z Jaszczurówki o Roztoki[8].

Radziejowa na trasie z Rytra do Przehyby
fot. Autor

W miarę napływania coraz większej rzeszy turystów, pojawiła się potrzeba udostępnienia im do zwiedzania rozleglejszych obszarów górskich. Prowadzono szlaki w najodleglejsze zakątki gór, decydowano się na łączenie odcinków do tej pory funkcjonujących oddzielnie. Coraz więcej miejscowości chciało mieć własne, bezpośrednie i oznakowane dojścia na partie szczytowe, dostrzegając zapewne w obsłudze ruchu turystycznego wymierne korzyści. Podczas gdy nowych szlaków przybywało, szybko pojawił się jednak problem czytelności coraz bardziej zagęszczającego się systemu. Jeden kolor oznaczający wszystkie trasy wprowadzał coraz większą dezorientację, tym bardziej, że większa ilość szlaków pozwalała teraz na planowanie wycieczek w większej ilości wariantów trasy. Niezbędnym stało się wprowadzenie nowej systematyki oznakowania.
Za twórcę pierwszego – obowiązującego zresztą z małymi wyjątkami do dzisiaj - systemu oznakowania Polskich szlaków, był długoletni prezes nowosądeckiego oddziału PTT „Beskid” Feliks Rapf (1891 – 1972). W 1924 roku przy okazji odnawiania oznakowania terenowego, zaczyna on stosować pomysł „dołożenia” do głównego koloru szlaku białego tła, w celu  zwiększenia jego widoczności.  Takie oznakowanie stosowano od tego czasu z powodzeniem, na podlegającym mu terenie Beskidu Sadeckiego. W  tym sam okresie postulował on także o powiększenie kolorystyki w systemie znakarskim. Te właśnie rozwiązania odnośnie znaków terenowych, wykorzystał Kazimierz Sosnowski, dla rozpoczynających się właśnie prac znakarskich przy Głównym Szlaku Beskidzkim, włączając je jednocześnie do ogólnej koncepcji tego przedsięwzięcia. W artykule „Turystyka polska a Zachodnie Beskidy” przedrukowanym pod koniec 1924 roku w roczniku „Wierchy” profesor Sosnowski proponuje w tym względzie konkretne działania:
„…
Jako zasadę znaczenia dróg przyjęło Towarzystwo malowanie znaków kolorowych na tle białem, bo ten rodzaj – lubo wymagający wiele pracy i kosztu okazał się najpraktyczniejszym. Z kolorów tylko najwyrazistsze nadają się do używania, a to czerwony, żółty, niebieski zielony i czarny, liczba ich zatem niewielka.
Ażeby tedy turysta mógł odróżnić, kiedy znajduje się na szlaku głównym, a kiedy ma do czynienia ze ścieżką boczną lub lokalną, należałoby to w sposób wyraźny uzmysłowić. Dotychczas posługiwano się przy tem umieszczeniem tablic orientacyjnych, które jednak ulegają rychłemu zniszczeniu. Sadzę, że najprostszym sposobem wybrnięcia z tej trudności byłoby przeznaczenie jednego koloru n. p. czerwonego tylko dla szlaków głównych, albo znaczenie szlaków głównych podwójnym kolorowym paskiem np. czerwono - żółtym na tle białem, lub wreszcie – co byłoby najtańsze i najpraktyczniejsze – oznaczanie szlaków głównych kolorem czerwonym, ujętym w dwa paski białe, z bocznych dróg wszelkimi kolorami, lecz tylko z dodaniem jednego paska białego
”.
Co prawda w pierwszym okresie prac znakarskich przy GSK szlaki dochodzące do niego miały pozostać tylko czerwone, jednak wkrótce koncepcja Rapfa zwyciężyła w pełni i w późniejszym czasie oznakowanie wielokolorowe stosowano już powszechnie.

Cztery lata później (rok 1928) Feliks Rapf publikuje w Przeglądzie Turystycznym artykuł zatytułowany „Wskazówki do znakowania szlaków turystycznych”, w którym przedstawia zestawienie instrukcji znakarskich, stworzonych na podstawie jego pomysłów przez „Komisję dla robót w górach” – wydział PTT zajmujący się znaczeniem szlaków w górach. Opisuje on te instrukcje następująco.

„- Jako zasadę ustala się sposób znaczenia kolorowymi paskami na tle białym.
- W Beskidach znaczy się Główny Szlak Beskidzki dwoma paskami białymi i jednym czerwonym w środku, jego warianty dwoma paskami białymi i jednym niebieskim, inne szlaki poboczne z dodatkiem paska kolorowego.
-  Jako różnorodnych zasadniczych kolorów używa się farb: czerwonej, niebieskiej, żółtej, zielonej i czarnej.
- Specjalne oznaczenie zimowe wykonuje się tylko na tych szlakach, które mają szczególne znaczenie jako pierwszorzędne przejścia dla narciarzy.
- Zasadą jest, że wszystkimi pracami nad budową i znaczeniem szlaków górskich kieruje wyłącznie komisja dla robót w górach.
- Do znaczenia używa się tartych farb w proszku, zaprawionych najlepszym pokostem, wybór gatunku farby zależy w pierwszej linii od je odporności na wpływy atmosferyczne, w drugiej od wyrazistości koloru.
- Znaki nie przyczyniają się do upiększenia krajobrazu, jednak nie mają być zbyt małe i mało jaskrawe gdyż wtedy nie spełniają swojej roli.
- Wielkość i ilość znaków zależy od tego, czy jest to znak orientacyjny czy uzupełniający.
- Przy minimum ilości znaków należy dbać o to aby jeden znak był widoczny od drugiego.”
[9]


Co prawda wskazówki te nie zostały jeszcze zatwierdzone przez PTT jako oficjalna instrukcja, jednak już w niedługim czasie zaczęły żyć wśród znakarzy swoim własnym życiem i najczęściej traktowane były jako obowiązujące wytyczne. W ten sposób wyznakowano wiele odcinków Głównego Szlaku Zachodniobeskidzkiego między Ustroniem a Krynicą i mimo, że oficjalnej instrukcji jeszcze nie było, wszystkie nowe znaki na tej trasie były już biało - czerwono – białe. Pierwsze usankcjonowanie pomysłów Feliksa Rapfa w tej kwestii nastąpiło 21 grudnia 1930 roku, w czasie posiedzenia Komisji Międzywydziałowej Zachodniobeskidzkiej w Krakowie, a więc w momencie gdy GSK Zachodni był już prawie w całości wyznakowany . W obliczu jego utworzenia oraz konieczności dalszego rozwoju sieci pozostałych tras znakowanych, nieuchronnym stało się opracowanie nowych zasad wyznaczania, które przyjęły oficjalną postać „Instrukcji znakowania szlaków turystycznych w Beskidach Zachodnich”. Dla naszych potrzeb warto przytoczyć kilka punktów szczegółowych:
„[...]
4. Jako zasadę ustala się sposób znakowania kolorowemi[10] kreskami na białem tle (jeden pasek kolorowy w środku, po obu bokach pasek biały). Dla dotychczasowego sposobu znakowania z jednym paskiem białym pozostawia się czas przejściowy do końca roku 1938.
[11] To wyjaśnia dlaczego w krajobrazie przedwojennych Beskidów można było odnaleźć oba rodzaje oznaczeń. Nowe szlaki znaczono po nowemu, starych zaś w wielu przypadkach nie przeznakowywano, nie tylko dla płynniejszego obycia się turystów z nowym systemem, ale chyba głównie dla zaoszczędzenia środków potrzebnych dla znakowania nowych tras. Dopiero gdy stare znaki wyeksploatowały się wymagały odnowienia, czyniono to już według nowych instrukcji.
„5.
Jako zasadniczych kolorów używa się farb: czerwonej, niebieskiej, zielonej, żółtej. Czarnego koloru można użyć tylko w wyjątkowych wypadkach, samym kolorem białym nie znakuje się.
6. Kolor czerwony przeznaczony jest w pierwszej linii do znakowania szlaków dalekobieżnych, (Główny Szlak Beskidzki w Beskidach Zachodnich i Wschodnich). Wyjątkowo koloru czerwonego można użyć tylko do szlaków bocznych, które nigdzie nie stykają się ze szlakiem głównym (biało – czerwono – białym).
7. Dłuższe i więcej uczęszczane szlaki poboczne, należy znakować jednym kolorem tak, aby turysta mógł o ile możności przejść cały szlak za jednym kolorem znaków (szlaki dalekobieżne). W związku z tym należy dążyć do tego, aby ważniejsze przejścia poprzeczne grzbietów, przecinające szlak główny były znakowane jednym kolorem (np. Rytro – Prehyba – Szczawnica lub Tymbark – Turbacz – Nowy Targ i t. p.).
8. Z podstawowych dolinnych punktów wyjścia, gdzie mają stać tablice orientacyjne, należy wyprowadzać rozmaite szlaki różnemi kolorami dla uniknięcia pomyłek. Jedynie szlak główny przechodzi przez daną miejscowość w dwóch kierunkach”
[12]
.
Główne Szlaki Zachodnio i Wschodniobeskidzki  dostają w ten sposób formalny priorytet w oznakowaniu i stają się de facto najważniejszymi szlakami beskidowymi. W instrukcji tej umieszczono także wytyczne co do wielkości znaków terenowych oraz sposobu ich rozmieszczenia:
„[…]
11. Normalną wielkość ustala się w ten sposób, że szerokość jednego paska wynosi 5 cm, a więc cały znak potrójny może mieć najwyżej 15 cm szerokości. Wyjątkowo w punktach orientacyjnie ważniejszych lub z innych technicznych względów znaki mogą być większe.
12. Ilość znaków zależ od celów i od terenu. Najgęściej będą znaki umieszczane przy ważniejszych rozgałęzieniach, gdzie trzeba dać w obu kierunkach po 2 lub 4 znaki tuz po sobie następujące. W terenie mylnym lub na bezdrożu, aby przy minimum ilości jeden znak był widoczny od drugiego. Jeżeli wreszcie szlak prowadzi dłuższy czas wyraźną drogą bez odgałęzień, wystarczy odstęp 200 – 300 kroków
[13]”.
Dla zaspokojenia ciekawości jeszcze kilka punktów pokazujących zapobiegliwość autorów instrukcji, a także niektóre elementy ówczesnej kulturowości:
„[…] 15. Umieszczanie znaków na słupach i kamieniach granicznych Państwa zostało rozporządzeniem Ministra Robót Publicznych zabronione.
16. Wskazaną rzeczą jest postarać się o opiekę nad znakami u odpowiednich czyników (w Komendzie Policji Państwowej, Zarządach lasów, u władz gminnych i t.p.) i uprosić proboszczów i nauczycieli wiejskich o pouczaniu ludności o znaczeniu znaków turystycznych.
[…] 19. Farby. Biała: Biel cynkowa. Kryje bardzo dobrze. Czerwona: a) Cynober czerwony prawdziwy. Ciężki i bardzo drogi, lecz bardzo trwały i wyraźny. Należy go z reguły używać przy powtórnem znakowaniu. b) Cynober czerwony sztuczny. Lekki i tani, lecz bardzo nietrwały. Należy go używać tylko przy pierwszym znakowaniu, jako grunt pod cynober prawdziwy. Zielona: Cynober zielony jasny. Niebieska: Ultramaryna najlepsza SAA. Należy ją zmieszać z ¼ częścią białej, gdyż sama jest za ciemną i na powietrzu ciemnieje. Żółta: Baltimore. Kryje bardzo słabo i dopiero po 2 – 3 krotnem pociągnięciu występuje wyraźnie. Na powietrzu przechodzi z czasem w odcień brunatny. […] Wobec trudności z tą farbą można używać koloru brązowo – pomarańczowego.
[…] 22. Prosty sposób impregnowania słupów (do umieszczania znaków w terenie mylnym np. hale, połoniny [przyp. red.]): Wierci się 7-mio milimetrowym świdrem otwór skośnie do środka słupa tak, by sięgał ¼ części podziemnej słupa, następnie sypie się w otwór 4 – 6 gr. Dobrze zmielonej i utartej mieszaniny sublimatu (chlorek rtęci [przyp. red]) i soli kuchennej (w stosunku 8 części sublimatu i 4 części soli
[14]) poczem otwór zabija się szczelnie kołkiem[15]”.
Zwróćmy też uwagę na sam tytuł tej instrukcji. Wyraźnie podkreślono w nim odniesienie do Beskidów Zachodnich. Dlaczego ograniczono zasięg wytycznych tylko do tej części Beskidów? Można domniemywać, iż uznano, że Beskidy Wschodnie – uboższe materialnie - nie są jeszcze gotowe na takie zmiany, a ich wprowadzenie wymagałoby zbyt dużych nakładów pracy i środków bardziej potrzebnych przy innych zadaniach terenowych, choćby wobec pilnej konieczności rozbudowy sieci schronisk. Równie prawdopodobne jest, że chodziło o istniejącą pomiędzy ośrodkami decyzyjnymi w Krakowie i Lwowie konkurencje. Jako że instrukcja została stworzona przez Komisję Zachodniobeskidzką (nazwijmy ją krakowską) nie chciano zapewne wchodzić w kompetencje tej drugiej (lwowskiej).
Dopiero w 1934 roku następuje sformalizowanie zasad znakarskich dla wszystkich terenów górskich znajdujących się w gestii Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.  Witold Milewski – współpracownik Feliksa Rapfa – na zjeździe polskich stowarzyszeń turystycznych, w znanym polskim przedwojennym kurorcie Jaremcze, wygłasza referat „Wytyczne prowadzenia i budowy szlaków turystycznych w Karpatach Polskich”, który stał się podstawą wydanej rok później oficjalnej Szczegółowej Instrukcji Znakowania Szlaków Turystycznych w Karpatach
[16]. Dokonano w niej także ujednolicenia podziału szlaków – podzielono je na cztery kategorie: główne, poboczne, dojściowe i łącznikowe; rezerwując znaki czerwone dla szlaków głównych, a niebieskie, zielone, żółte i czarne dla pozostałych. Po wojnie, w 1948 roku została ona wznowiona i z niewielkimi tylko zmianami funkcjonuje do dziś.

Szlak główny
fot. Autor

Byłoby dużą niestosownością gdyby nie wspomnieć w tym miejscu także innych, poza wymienionymi już wcześniej, równie zasłużonych dla idei stworzenia sieci polskich szlaków działaczy turystycznych,. Choć z Beskidami mieli oni raczej nie wiele wspólnego, wyznaczali pierwsze szlaki tatrzańskie kładąc w ten sposób podwaliny pod rozwój sieci szlaków znakowanych w całej Polsce. Należyte miejsce w tej historii niewątpliwie do nich należy. Za pionierów polskiego znakarstwa uznaje się powszechnie ks. Józefa Stolarczyka (1816 – 1893) - pierwszego proboszcza Zakopanego oraz  Mieczysława Karłowicza (1876 – 1909) - kompozytora, fotografika i taternika. Obaj zasłużeni działacze Towarzystwa Tatrzańskiego od początku jego istnienia wydeptywali pierwsze tatrzańskie ścieżki. Należy do nich także Mariusz Zaruski (1867 – 1941) - założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, taternik, żeglarz i generał w jednej osobie. Wśród tych postaci, należałoby także wyróżnić Franciszka Henryka Siłę – Nowickiego (1864 – 1935) i kolejnego księdza w tym gronie, m.in. pierwszego zdobywcę Kozich Czubów Walentego Gadowskiego (1861 – 1956), twórców najsławniejszego polskiego szlaku - Orlej Perci, prowadzącego od przełęczy Zawrat do Krzyżnego.
Zaangażowanie działaczy turystycznych z tamtego okresu położyło solidne podstawy pod rozwój turystyki górskiej w latach późniejszych. Dzięki ich staraniom w polskich górach do 1914 roku istniało już ok. 200 kilometrów
[17]  szlaków znakowanych[18], a przyjemność  z ich korzystania zaczęło doceniać coraz szersze grono wędrowców. Jednak prawdziwy rozwój – żeby nie powiedzieć bum – miał dopiero nastąpić.
Jak widać tereny górskie – tatrzańskie i beskidzkie - były pierwszymi obszarami na ziemiach polskich, na których pojawiły się znakowane szlaki turystyczne. -  i taki stan utrzymał się do wybuchu I wojny światowej. Okres I wojny światowej to nie tylko zatrzymanie procesu rozbudowy sieci szlaków, ale wręcz jego regres,  spowodowany znaczną dewastacją wielu odcinków szlaków oraz zaprzestaniem w tym czasie prac konserwatorskich. Obowiązywały liczne ograniczenia  i zakazy nie tylko w ruchu turystycznym ale także w zakresie  działalności organizacji społecznych, w tym również Towarzystwa Tatrzańskiego. Zwłaszcza Beskidy narażone były na szczególne straty, jako że na wielu odcinkach stanowiły naturalną granicę i ostatnią linię obrony przed nadciągającą ze wschodu armią carską zmierzającą do opanowania Niziny Węgierskiej.

Po zakończeniu działań wojennych i odzyskaniu przez Polskę niepodległości nastąpił dynamiczny rozwój organizacji i wszelkich inicjatyw społecznych, które chętnie wspierane były przez państwo Polskie, o ile tylko ich działania wspomóc mogły procesy zjednoczeniowe i narodowościowe. W tych warunkach starania Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego trafiły na podatny grunt, co pozwoliło na bardzo szybki rozwój infrastruktury turystycznej  w Polsce, w tym także, na przyspieszenie prac znakarskich przy wytyczaniu nowych szlaków w górach. W pierwszym powojennym dziesięcioleciu (do roku 1928) zasięg szlaków znakowanych zwiększył się prawie trzykrotnie, i osiągną dystans 580 km. Jednak najbardziej dynamiczny przyrost  odnotowano w okresie największego wzrostu gospodarczego w Polsce. W 1930 roku istniało już 1284 kilometry szlaków, zatem w ciągu tylko dwóch sezonów wyznakowano ich prawie 700 kilometrów. Warto w tym miejscu zacytować fragment sprawozdania z działalności P.T.T. za rok 1932: Dla ilustracji rozrostu prac Towarzystwa w tym kierunku podajemy porównawcze cyfry. W r. 1930 miało Towarzystwo ukończonych około 1290 km szlaków turystycznych, znakowanych i ubezpieczonych, z końcem roku 1931 cyfra ta wzrosła do 1615 km, tzn. o 325 km, czyli o 25,2%. Z końcem r.  1932 liczba szlaków turystycznych wzrosła do 2481 km, t. j. o 866 km, czyli o 53,5% w stosunku do roku poprzedniego. Równocześnie odnowiono w r. 1932 na istniejących z początkiem tego roku 1615 km dawnych szlaków 1388 km, t. j. 86%”[19].
 W ciągu następnych dziewięciu lat znakarze polscy utrzymali wysokie tempo, osiągając w 1939 roku wynik 4513 kilometrów.[20] (W tym miejscu warto odnotować ze prawie połowa, bo ponad 2000 km, to trasy wyznakowane w Beskidach Wschodnich.) Zaznaczyć trzeba, że liczby te dotyczą wyłącznie szlaków górskich, nie uwzględniając szlaków spacerowych i dydaktycznych wyznaczanych nierzadko w dolinach, w sąsiedztwie górskich miejscowości turystycznych[21].
Wartości te pokazują jednoznacznie nie tylko skuteczność i energiczność działań Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, ale także - co chyba ważniejsze – olbrzymi wzrost popularności turystyki beskidzkiej. To właśnie w Beskidach wyznakowano zdecydowaną większość nowych tras po roku 1918. Tak dynamiczny wzrost zasięgu beskidzkich szlaków nie mógł być spowodowany wyłącznie ambicjami władz PTT, ale musiał być też odpowiedzią na ciągle rosnące zapotrzebowanie. Jego najlepszym wyznacznikiem była stale powiększająca się liczba oddziałów miejscowych PTT. Do 1932 roku było ich już 30, z czego przynajmniej 17 to oddziały, których główną dziedziną działalności były Beskidy. Były to oddziały w Bielsku, Cieszynie, Drohobyczu, Gorlicach, Jarosławiu, Jordanowie, Kołomyi, Krynicy, Lwowie, Nowym Sączu, Nowym Targu, Rabce, Stanisławowie, Stryju, Szczawnicy, Tarnowie i Żywcu
[22]. Jeśli dodamy, że w owym czasie, warunkiem koniecznym do stworzenia oddziału miejscowego PTT była deklaracja złożona przez przynajmniej 30 osób, to otrzymamy obraz całkiem sporej rzeszy aktywnych działaczy. Rozwoju sieci turystycznej domagali się nie tylko działacze i turyści - pragnący penetrować coraz to nowe zakątki gór, ale także ich mieszkańcy, którzy coraz wyraźniej dostrzegali korzyści ekonomiczne płynące z rozwoju turystyki. W Beskidzie Śląskim i Żywieckim  stało się to szczególnie istotne, gdyż nareszcie nie tylko mniejszość niemiecka  mogła korzystać z jej dobrodziejstw. W końcu, po wielu latach starań, w polskich Beskidach inicjatywę przejmować zaczęli  Polacy.

Bardzo  istotny wpływ na intensyfikację działań znakarskich w zachodniej części Beskidów -  zwłaszcza w Beskidzie Żywieckim - miał konflikt pomiędzy Polskim Towarzystwem Tatrzańskim a bliźniaczą niemiecką organizacją turystyczną Beskidenverein z Bielska, skupiającą swoje działania wokół mniejszości niemieckiej zamieszkującej tereny śląska i żywiecczyzny. Konflikt ten, nasilający się od 1919 roku, przybrał w pewnym okresie (głównie w latach 1925 – 1927)[23]  dosyć specyficzną  formę, zwaną popularnie „wojną na pędzle”. Polegała ona na wzajemnym przemalowywaniu oznakowań szlaków wyznaczonych przez przeciwnika oraz niszczeniu drogowskazów i tablic informacyjnych. Ponieważ Niemcy byli pionierami w organizowaniu turystyki w Beskidach, rościli sobie też nieformalne prawo do zagospodarowywania tych terenów według własnego uznania. Wobec początkowego braku zainteresowania ze strony Towarzystwa Tatrzańskiego, od 1893 roku wytyczyli wiele kilometrów tras i wybudowali kilka schronisk, stając się praktycznie monopolistą na tym obszarze. Polacy tolerowali taką sytuację z konieczności, dopóki ziemie te znajdowały się pod panowaniem Habsburgów. W momencie powstania II Rzeczypospolitej, nastroje antyniemieckie wzięły górę. Temperaturę konfliktu podgrzewało także coraz bardziej nacjonalistyczne nastawienie ze trony Beskidenverein. I choć zapewne, było ono swego rodzaju reakcją obronną na ataki ze strony Polaków, to jednak prowadziło do eskalacji działań antyniemieckich. Znana jest wypowiedź jednego z czołowych działaczy Beskidenverein Rudolfa Jezischa, która pokazuje niemiecki poglądy w tej sprawie:
„…jako niemieccy mężczyźni, niemiecką (…) wiernością będziemy oddani Beskidenverein, i będziemy pracować nad jego rozwojem. (…) Wtedy zostaniemy wynagrodzeni, wtedy Beskidenverein będzie scementowany i stanie się skałą, o którą rozbiją się nasi wrogowie ze swą złością i narodowym szowinizmem. (…)”[24]
Aby przejąć inicjatywę w terenie polscy turyści rozpoczęli akcję przemalowywania znaków niemieckich na polskie, na co Niemcy oczywiście pozwolić nie mogli. Nie pozostawali w tej kwestii Polakom dłużni.
Najbardziej chyba znaczącym skutkiem tej „małej wojny” – jak nazywali ją Niemcy – był wzrost zainteresowania sprawami turystyki wśród tych Polaków zamieszkałych w spornym rejonie, którzy tej pory woleli się zbytnio nie angażować. Dotyczy to także młodzieży, która chętniej zaczęła brać udział w działalności P.T.T. Jednym z takich ludzi był, osiemnastoletni wówczas Władysław Midowicz – późniejszy zasłużony działacz P.T.T., gospodarz schroniska na Markowych Szczawinach w latach 1932 – 1937 i pomysłodawca utworzenia Babiogórskiego Parku Narodowego. 11 czerwca 1925 roku, w ramach zagęszczania polskiej sieci szlaków w rejonie Babiej Góry, wyznaczył on jeden z najciekawszych beskidzkich szlaków, wyprowadzający z Markowych Szczawin na Diablak, nazwany później Percią Akademików.
„Wojna na pędzle” trwała blisko 2 lata, i chociaż obejmowała stosunkowo niewielki obszar, zadziałała jak swego rodzaju katalizator, przyczyniając się do intensywniejszego zagospodarowywania turystycznego także pozostałych obszarów Beskidów Zachodnich.
Konflikt ten, jest zapewne jednym z wielu przykładów napięć i zatargów polsko - niemieckich  w rzeczywistości lat trzydziestych XX wieku. Zakończył się dopiero wraz z nastaniem nowych porządków po II wojnie światowej.
Diablak i Perć Akademików
fot. Autor

Aktualnie w polskich górach szlaków znakowanych raczej nie brakuje. Według danych z końca 2011 roku[25], zinwentaryzowanych górskich szlaków znakowanych mamy w Polsce 10440,4  kilometrów. Każdy ważniejszy grzbiet górski ma znakowane połączenie z miejscowościami leżącymi w pobliskich dolinach lub z innymi sąsiadującymi grzbietami. Planując nawet najdłuższą wędrówkę raczej nie trafimy na obszar w którym oznakowania nie będzie. Owszem, jego jakość czasem budzić może wątpliwości, ale przy odrobinie wyobraźni i dobrej woli będzie można i te trudności pokonać. Miejscowo pojawiał się nawet problem z nadmiarem znakowanych ścieżek. Zwłaszcza w okolicach atrakcyjnych turystycznie miejscowości, gdzie swego czasu kwitła w tym zakresie radosna i niczym nie skrępowana twórczość władz samorządowych, właścicieli domów wczasowych i większych pensjonatów. W sposób dowolny i często bez głębszych przemyśleń tematu wyznaczano ścieżki spacerowe i rowerowe dla kuracjuszy i wczasowiczów, kompletnie nie przejmując się normami i standardami obowiązującymi w tym zakresie. Efekty często nie tylko były żenujące, ale wręcz komiczne. Zdarzało się, że tym samym chodnikiem poprowadzone były dwa „szlaki” rozpoczynające się i kończące na sąsiednich posesjach, zajętych przez dwa konkurujące ze sobą domy wczasowe. Widać okres transformacji ustrojowej również w tej dziedzinie musiał mieć swoje następstwa. Na szczęście sytuacja szybko została opanowana a czas skutecznie zatarł ślady ludzkiej fantazji.

Obecnie funkcjonująca instrukcja znakowania szlaków określa w sposób szczegółowy oprócz rodzajów znaków oraz wytycznych co do ich rozmieszczenia  w terenie, także technikę ich konserwacji i odnawiania. Poniżej kilka podstawowych zasad wyznaczania szlaków górskich (i nie tylko), zdefiniowanych w instrukcji[26].

1. Rodzaje znaków podstawowych.

Znak prostokątny – składający się z trzech poziomych pasków: dwóch białych i umieszczonego między nimi paska kolorowego. Powinien on posiadać wymiary 15 x 9. Obowiązujące kolory to czerwony, niebieski, zielony, żółty i czarny. Znaki czerwone i niebieski zarezerwowane są dla szlaków głównych i dalekobieżnych  -kolory niebieskie zaś powinny oznaczać przejścia alternatywne dla szlaku czerwonego. Znaki czarne oznaczają szlaki łącznikowe o niewielkiej długości. Jeśli w danym przebiegu drogi prowadzić musi więcej niż jeden szlak, znaki ustawia się jeden nad drugim z zachowaniem hierarchii ich ważności.
Strzałka kierunkowa – stosowana gdy zmiana kierunku przebiegu szlaku wynosi ok. 90 stopni.
Znak łamany – powinien oznaczać zmianę w przebiegu szlaku mniejszą niż 90 stopni.
Znak początku szlaku – koło o średnicy ok. 9 cm z kolorowym środkiem i białym obrzeżem. Obok niego, od strony, w którą biegnie szlak, powinien być umieszczony znak prostokątny.

Znak „Uwaga” – występuje, w postaci białego wykrzyknika, nad pozostałymi znakami, poprzedzającymi miejsce orientacyjnie trudne, łatwe do zmylenia szlaku.
Znaki dojściowe – oznaczają dojście do znajdujących się w pobliżu szlaku głównego obiektów: źródeł wody (półkole), punktu noclegowego (kwadrat z „daszkiem”), punktów widokowych (trójkąt), oraz innych miejsc interesujących krajoznawczo.
Znaki uzupełniające – drogowskazy i tablice informacyjne umieszczone na końcach lub miejscach skrzyżowań i rozwidleń szlaków.

2. Podstawowe zasady znakowania.

- Znakowanie powinno być odrębne dla obu kierunków marszu. Wyjątek mogą tutaj stanowić tylko znaki poziome (umieszczanych np. na kamieniach lub skałach) – wtedy powinny być one malowane równolegle do kierunku marszu, albo obrączkowe (stosowane na pniach cienkich drzew).
- O odstępach między znakami decydują generalnie warunki terenowe, Lae najlepiej – o ile to możliwe, by z miejsca gdzie znajduje się znak był widoczny następny. Można odstąpić od tej zasady, gdy ścieżka po której prowadzi szlak jest bardzo wyraźna i prowadzi w otwartym terenie. Im teren trudniejszy, tym wyznakowanie powinno być gęściejsze. Jednocześnie, ilość znaków powinna być ilością minimalną – niezbędną do jasnego wskazania przebiegu szlaku.
- Znaki powinny być usytuowane w miejscach widocznych z jak największej odległości. Przy skrzyżowaniach i zmianach kierunku ich usytuowanie powinno sugerować dalszy przebieg szlaku w sposób jednoznaczny. Istotne jest, aby znaki malowane były na obiektach twardych, najlepiej masywnych. trudnych do zniszczenia. Ich powierzchnia powinna gwarantować długą żywotność znaku. Przykładowo nie powinno umieszczać się znaków na niektórych gatunkach drzew, takich jak choćby brzoza, czy sosna, u których właściwości kory powodują szybkie niszczenie – znakarze mówią o „starzeniu się” – znaku.
Jednymi z najtrwalszych, naturalnych nośników znaków są podobno drzewa bukowe. Jeśli to prawda, to znakarze pracujący w Beskidach mają znacznie ułatwione zadanie. Wszak buków tutaj dostatek.

Od kiedy pojawiły się „kolorowe” szlaki znakowane turyści wędrujący po górach - zwłaszcza ci młodsi i mniej doświadczeni - lubią łamać sobie głowę nad znaczeniem poszczególnych kolorów szlaków. Najczęściej pojawiały się próby ułożenia szlaków w kolejności względem stopniowania trudności ich pokonania. Temat ten ma swoje początki jeszcze w czasach  – wcale nie tak odległych, jakby się mogło wydawać – kiedy  mapy turystyczne były najczęściej skąpo zaopatrzone w informacje. Miały niejasne cieniowanie, poziomice rozmieszczone były mniej precyzyjnie, brakowało także oznaczenia długości odcinka szlaku i czasów przejść[27], przez co ówczesny turysta skazany był bardziej na domysły i własną intuicję, niż na wiedzę w temacie czytania map. Teraz, mimo że mapy są już bardziej dokładne, także pojawiają się podobne wątpliwości. (Jak widać chęć usystematyzowania – szufladkowania - zastanej rzeczywistości, nie zmniejsza się wraz ze wzrostem wysokości, ani też upływem czasu) . Usłyszeć można bardzo różne, niekiedy szalenie ciekawe teorie na ten temat, choć w większości nie tylko z daleka mijające się z prawdą, to jeszcze – co gorsza - nie do końca zgodne z logiką. Dlatego kilka uwag na ten temat.
Oficjalna instrukcja znakowania, nie stopniuje w żaden sposób kolorów szklaków według ich trudności. Od czasu utworzenia Głównego Szlaku Karpackiego przyjęła się jedynie zasada o stosowaniu znaków czerwonych dla szlaków głównych, a niebieskich dla ich wariantów. Inne kolory nie doczekały się żadnych jednoznacznych określeń. Jednakże logiczne jest, że wobec takiego określenia znaków czerwonych i niebieskich, pozostałe szlaki służyć będą komunikowaniu ich z dolinami, ważnymi obiektami i miejscami turystycznymi bądź sąsiednimi grzbietami.
O intencjach przy doborze koloru dla danych szlaków, sporo powiedzą także instrukcje dotyczące zasad ich prowadzenia:
„(…) 4. Szlak powinien:
a) przebiegać w sposób logiczny, bez zbędnego nadkładania drogi;”
„(…) 5. Szlak nie powinien:
a) prowadzić tą samą drogą z innym rodzajem szlaku, np. pieszy z rowerowym lub jeździeckim, chyba że jest to konieczne i nie będzie zagrażać bezpieczeństwu turysty;
b) prowadzić wspólnie z innym szlakiem na odcinku dłuższym niż 3 km;
c) rozwidlać się lub krzyżować ze szlakiem tego samego koloru, także dochodzącym do granicy z terenu innego państwa;
6. Należy unikać równoległego przebiegu szlaków tego samego koloru w niewielkiej odległości od siebie.”
[28]
Wynika stąd jednoznacznie, że przeprowadzenie szlaku i dobór jego kolorystyki, uzależnione są jedynie od sytuacji terenowej i stanu zagospodarowania danego obszaru. Zatem wszelkie różnice w trudności pokonywania danego koloru szlaku są zasadniczo przypadkowe i wynikają tylko ze zróżnicowania rzeźby terenu, po którym szlak jest poprowadzony na danym terenie.
Można jednakże pokusić się o ustalenie pewnych cech wspólnych dla danej kolorystyki szlaków, wynikających z ich przebiegu w różnych pasmach górskich. Nie będą one jednak stanowić o intencjach branych pod uwagę przy ich wyznaczaniu. Wystarczy porównać kilka, przypadkowych nawet map, z zaznaczonym przebiegiem szlaków, aby w przybliżeniu te cechy określić.

Znaki czarne – szlak doprowadzający z dolin bezpośrednio w partie szczytowe grzbietów możliwie najkrótszą drogą. Rzadko trawersuje. Najczęściej przebiega w poprzek dolin i grzbietów. Często prowadzi stromymi zerodowanymi drogami zrywkowymi – być może stąd jego zła sława. Do tego średnio atrakcyjny widokowo.

Znaki żółte - szlak doprowadzający na grzbiet lub o przebiegu grzbietowym – zdarza mu się prowadzić długimi odcinkami grzbietowymi. Rzadko łącznikowy. Zwykle nie należy do najłatwiejszych, ale często jego trudności rekompensuje atrakcyjność widokowa.

Znaki niebieskie i zielone – znaki chyba najbardziej „uniwersalne”, łącznikowe lub dalekobieżne (znaki niebieskie), ale nie główne, mogą doprowadzać do partii grzbietowych lub łączyć doliny. Równie często przebiegają łagodnymi odcinkami dolinnymi co grzbietowymi. Szlaki tak oznakowane uważane są za umiarkowanie trudne i przyjazne dla wędrowców.

Znaki czerwone – znaki zarezerwowane dla szlaków głównych, wyprowadzających i prowadzących przez grzbiety najczęściej po wybitnych na danym terenie kulminacjach. Prowadzą zazwyczaj przez najatrakcyjniejsze turystycznie partie górskie. Stopień trudności zróżnicowany. Przebieg grzbietowy.

Oczywiście znaleźć można odcinki szlaków nie pasujące do tego opisu, ale stanowią one raczej wyjątki spowodowane ukształtowaniem terenu lub innymi względami praktycznymi.




[1] Pamiętnik PTT, Tom 3, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, Kraków 1994.
[2] Leopold Wajgel był także autorem uznawanego za pierwszy polski przewodnik górski, opracowania pt. „Przewodnik na czarnohorę i w Góry Pokuckie” z roku 1885.  Został on wydany nakładem autora.
[3] Władysław Krygowski,  Dzieje Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Warszawa; Kraków, 1988
[4] Dzieje turystyki w Beskidzie Śląskim, w: Beskid Śląski – przewodnik”; Oficyna Wydawnicza Rewasz, Pruszków 2007
[5] Zbigniew Kresek, „Główny Szlak Zachodniobeskidzki im. Kazimierza Sosnowskiego: Ustroń – Krynica”, Wydawnictwo PTTK „Kraj” 1989.
[6] Sprawozdanie Oddziału Pienińskiego TT za 1907 rok, w: „Pamiętnik TT” tom XXIX, 1908.
[7]Grzegorz Potok.: Materiały do monografii podkarpackiego odcinka Głównego Szlaku Beskidzkiego. Praca magisterska napisana pod kier. prof. nadzw. dr hab. Andrzeja Matuszczyka.
[8] Władysław Krygowski,  Dzieje Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Warszawa; Kraków, 1988
[9] Urszula Wąsowicz, Działalność turystyczna Feliksa Rapfa, Kraków 1985
[10] Pisownia we wszystkich cytatach zgodna z oryginałem.
[11] „Sprawozdanie Zarządu Głównego, Oddziałów, Kół i Sekcyj Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Krakowie z działalności Towarzystwa za czas od 1 marca 1930 do 31 marca 1931”, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, Kraków 1931.
[12] j. w.
[13] j. w.
[14] Tak w oryginale!
[15] j. w.
[16] Zbigniew Kresek, „Główny Szlak Zachodniobeskidzki im. Kazimierza Sosnowskiego: Ustroń – Krynica”, Wydawnictwo PTTK „Kraj” 1989.
[17] Grzegorz Potok.: Materiały do monografii podkarpackiego odcinka Głównego Szlaku Beskidzkiego. Praca magisterska napisana pod kier. prof. nadzw. dr hab. Andrzeja Matuszczyka.
[18] Dane te nie obejmują tras wyznakowanych przez Beskidenverein.
[19] „Prace turystyczne w górach i organizacyjne”, w: „Sprawozdanie z działalności Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Krakowie za okres od 1. IV. 1932 r. do 2.IV.1932 r.”, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, Kraków 1933.
[20] Artur Rotter, Podstawy terenoznawstwa górskiego. Znakowanie szlaków w górach, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa; Kraków 1984.
[21] Podane informacje uwzględniają przebieg szlaków znakowanych na terenie Karpat, Sudetów oraz Gór Świętokrzyskich.
[22] Henryk Gąsiorowski, „Przewodnik po Beskidach Wschodnich”, T.1, cz.1 Bieszczady, Antykwariat Górski „Filar”, 2000.
[23] Andrzej Jan-Pietyra, Działalność Beskidenverein i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego na terenie Śląska Cieszyńskiego i Galicji Zachodniej w latach 1983 – 1945 oraz ich rola w kształtowaniu tych ziem. Praca magisterska, Uniwersytet Jagielloński 2009.
[24]j.w.
[25]Sprawozdanie zbiorcze ze stanu organizacyjnego oraz działalności programowej w 2011 r.”, www.pttk.pl
[26] Artur Rotter, Podstawy terenoznawstwa górskiego. Znakowanie szlaków w górach, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa; Kraków 1984.
[27] Dobrym przykładem będzie mapa „Beskid Makowski (Beskid Średni)”, Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych, Warszawa – Wrocław 1986.
[28] „Instrukcja Znakowania Szlaków Turystycznych”, Uchwała nr 170/XV/2007 Zarządu Głównego PTTK z dnia 21.IV.2007.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz