![]() |
Cerkiew w nieistniejącej wsi Smolnik. Po wysiedleniach "zniknęło" stad 91 gospodarstw.
fot. Autor
|
Dla
wędrowców zwracających baczniejszą uwagę na zagadnienia kulturowe ważką
przyczyną, stanowiącą o historycznej atrakcyjności Beskidu Niskiego i Bieszczadów
jest pewien paradoks. Zwykle najbardziej interesuje nas koloryt danej kultury,
jej atmosfera, dźwięki i zapachy, niespotykane gdzie indziej obrazy, no i
oczywiście ludzie ze swoimi codziennymi lub odświętnymi zajęciami. Tutaj
magnesem przyciągającym prawie całą uwagę obserwatora z zewnątrz jest brak tego
wszystkiego. Na wschód od Krynicy wchodzimy w krainę „Beskidu wyludnionego”. Nie
da się poznać tutejszej rdzennej kultury w jej naturalnych siedliskach,
ponieważ siedlisk tych zwyczajnie już nie ma. Atrakcją stała się dramatyczna
pustka. Rdzenni mieszkańcy tej ziemi, przez wieki decydujący o jej charakterze,
odeszli stąd razem ze swą kulturą niemal w jednym momencie, pozostawiając ją
prawie całkowicie pustą.
To smutne i jednocześnie głęboko prawdziwe.
Dramatyczne i spektakularne wydarzenia wyłaniają się dla nas z głębin historii
barwniej i ciekawiej, mocniej przykuwając naszą uwagę, uwrażliwiając nas na
losy swych bohaterów bardziej, niż czasy spokoju i pozornej monotonii. Jakbyśmy
bardziej cenili w życiu grozę, napięcie, skoki adrenaliny a nawet tragedię niż
chwile odpoczynku. Może potrzebujemy świadomość tragicznych losów naszych
przodków, bo to pozwala nam docenić względny spokój czasów współczesnych? A
może ten względny spokój naszego życia wyzwala w nas atawistyczną potrzebę
przeżywania dramatu choćby poprzez wgląd w historię?Tylko nielicznym Łemkom i Bojkom udało się po latach wrócić na ojcowiznę i stworzyć nową społeczność, kultywującą dawne tradycje. Jak do tej pory jest to grupa stosunkowo nieliczna, a przede wszystkim w niemałej mierze już przekształcona etnicznie poprzez asymilację z innymi społecznościami. Prawdziwych Rusinów w polskich Beskidach już prawie nie uświadczysz. Poza tym ci, którzy wrócili pamiętają dawne życie niemal wyłącznie z opowieści rodziców i dziadków, nie jest to więc ich przeszłość, lecz bardziej sentyment do pamięci o przodkach. Jest w tych powrotach zapewne także chęć swego rodzaju zadośćuczynienia poczuciu krzywdy, smutku, tęsknoty, a także złości jaką nieraz widzieli w obliczach swych bliskich na myśl o życiu które musieli zostawić.
Choć minęło już siedem dekad, a współczesna cywilizacja coraz mocniej przekształca tutejszy krajobraz, niemal na każdym kroku stawianym przez wędrowca łemkowszczyzna i bojkowszczyzna dają świadectwo ostatnim chyba chronologicznie, tak ważkim wydarzeniom związanym z II Wojną Światową na ziemiach polskich. Wszak wysiedlenie z macierzy prawie całej populacji polskich Łemków i Bojków w latach 1944 – 47 należy traktować właśnie jako echo tej wielkiej pożogi, która przetoczyła się w tamtym czasie przez świat.
![]() |
Tablica pamiątkowa na cerkwi w Chyrowej (Hyrowej) fot. Autor |
Jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, które opowiada swoją historię poprzez pustkę. Zazwyczaj tam, gdzie znaczące wydarzenia historyczne odcisnęły swoje piętno, podziwiamy pomniki, muzea, skanseny, miejsca kultu, niekiedy suto zdobione, okraszone wielkością, bogactwem, często niestety także patosem. Tutaj tylko puste doliny wołają o prawdzie. Dawne pola, sady, cerkwiska i gospodarstwa widma, jakby urojenie chorej wyobraźni. Czasem tylko chylące się krzyże, przy których nikt już nie przystaje, prócz zapuszczających się tutaj w poszukiwaniu samotności. Czasem rozstaje dróg, które od dawna już nigdzie nie prowadzą, albo zrujnowane kapliczki w pół drogi między wsiami, których od przeszło półwiecza już nie ma. Nawet gdyby postawić tutaj Ermitaż i Luwr kapiące złotem, nie wpłyną na wrażliwą wyobraźnie tak bardzo jak pustka. Opustoszała dolina, będąca kiedyś domem kilku tysięcy dusz, opowiedzieć może więcej niż dolina królów. W Beskidzie Niskim i Bieszczadach nietrudno odnaleźć miejsca, gdzie niegdyś ludzka gospodarność panowała nad okolicą w postaci ludnych wsi, składających się nierzadko z kilkudziesięciu chałup oraz sadów i pól uprawnych, ciągnących się aż po najwyższe i najtrudniej dostępne partie dolin. Bardzo ciekawych obserwacji dostarczą przedwojenne wojskowe mapy (tzw. WIG-ówki), na których dokładnie zaznaczono zasięg dawnej wiejskiej zabudowy. Porównanie ich ze stanem obecnym zazwyczaj jest tak samo zaskakujące, co wzbudzające niedowierzanie. Dzisiaj o przejawach życia decyduje tutaj wyłącznie przyroda, pochłaniająca ludzki dorobek i zacierająca jego ślady tak dokładnie, że nieświadomy wędrowiec przechodzi obok miejsc gdzie stały chyże, młyny i cerkwie, zupełnie tego nie zauważając. W większości takich miejsc tylko ukształtowanie terenu oraz roślinność charakterystyczna dla wtórnego zarastania obszarów opuszczonych przez człowieka, zdradza ich niegdysiejsze przeznaczenie.
![]() |
Pozostałość cerkwiska w Berehach Górnych.
fot. Autor
|