Pewnego dnia moja skrzynka wypluła wiadomość
zawierającą proste, aczkolwiek z gruntu niepokojące pytanie. Jej autorem był
Pan Czarek, zupełnie obcy mi człowiek, którego istnienia do tej pory nawet nie podejrzewałem,
naiwnie łudząc się, że jestem jedyną na tej planecie istotą, zajmującą się
historią turystyki beskidzkiej. Nagle okazało się, że są jeszcze inni, myślący
o podobnych problemach co ja człekokształtni, w dodatku bardziej wnikliwi. Pytanie
brzmiało: „Gdzie kończył się Główny Szlak Karpacki?”
W pakiecie Pan Czarek poruszył jeszcze drugą kwestię dotyczącą niezrozumiałego barku informacji o przebiegu szlaku pomiędzy Nową Wsią a Przełęczą Dukielską. Ten widmowy odcinek miał ok. 13 kilometrów i w żadnych źródłach nie został wykazany. Wątpliwości autora dotyczyły zatem przynajmniej 25 kilometrów niezgodności pomiędzy deklaracjami twórców szlaku, a dostępną dokumentacją, tego rzekomo ukończonego dzieła.
W pakiecie Pan Czarek poruszył jeszcze drugą kwestię dotyczącą niezrozumiałego barku informacji o przebiegu szlaku pomiędzy Nową Wsią a Przełęczą Dukielską. Ten widmowy odcinek miał ok. 13 kilometrów i w żadnych źródłach nie został wykazany. Wątpliwości autora dotyczyły zatem przynajmniej 25 kilometrów niezgodności pomiędzy deklaracjami twórców szlaku, a dostępną dokumentacją, tego rzekomo ukończonego dzieła.
Koniec Głównego Szlaku Karpackiego - Pop Iwan czarnohorski
fot. Autor
|
Te dwa zasadnicze pytania były dla mnie na tyle alarmujące, że zmusiły do zdania sobie sprawy nie tyle z własnej niewiedzy, ale - co jeszcze chyba gorsze - z zaniechania dążenia do odpowiedzi. Kiedy kilka lat temu kończyłem rozprawiać się z tematem Głównego Szlaku Karpackiego wiedziałem, że nie przeniknąłem wszystkich niuansów jego historii, odkładając głębszą dociekliwość na później z powodów, które akurat tutaj są zupełnie nieistotne. Zostawiłem kilka pytań bez odpowiedzi, więc kiedy wypłynęły na powierzchnię za sprawą Pana Czarka, nie mogłem się do nich nie odnieść. Były trochę jak dowody zbrodni ujawnione po latach.
Wiedziony niepokojem zacząłem głębiej wgryzać się w archiwalną materię i dosyć szybko przekonałem się, że rozbieżności w przebiegu szlaku pomiędzy oficjalną wersją działaczy P.T.T., a stanem faktycznym w terenie, były znacznie większe. Stało się dla mnie jasne, że w 1935 roku, kiedy szumnie i z patosem ogłaszano ukończenie Głównego Szlaku Karpackiego, przynajmniej 160 kilometrów tego szlaku nie było jeszcze gotowe, a kolejnych 25 miało przebieg niejasny. To wystarczająco duże "dziury", aby wykluczyć pomyłkę, a zacząć domniemywać propagandowe oszustwo.
Chciałbym tutaj naświetlić swoją wersję historii. Oczywiście będzie to wersja subiektywna i w dużej mierze oparta na poszlakach, za co pewnie zostanę przez niektórych skarcony. Ale skoro przez tyle lat nikt nie próbował naświetlić tej rysy na szkle, czas najwyższy to zrobić.